Hmmm...znamy Paryż, nie chwyta nas już mania by obejrzeć jak najwięcej. Smakujemy go powoli i po kawałku....śniadanie na Montrematre , w końcu jeszcze nie widziałam słynnego Moulin Rouge , a na schodach Sacre Coeur ma się Paryż u stóp.....
Potem hmmmm......chwila wytchnienia w okolicach St Eustache i rzeźby słuchanie. W 2013 roku jak przyjechaliśmy była w remoncie.
A i z ciotką to na Lunch umówiliśmy się niedaleko Luwru....dlaczego w Paryżu uliczni grajkowie przezentują taki poziom, że trudno odejść ?
i z Luwru parkiem Tuillares wędrujemy w kierunku place Vendome , znów ,by zrobić coś ,czego bez dzieci byśmy nie zrobili....przejechać się diabelskim kołem ;) z Eiflą, Łukiem triumfalnym w tle
( zdjęcia pomieszne ;)
Kościół św Eustachego
Montrematre i Moulin Rouge
Sacre Coeur
Dziedziniec Palais Royal z kontrowersyjnymi rzeźbami , które stały się ulubionym plenerem zdjęciowym
Luwre
Na diabelskim kole byłem dwa razy-pierwszy i ostatni raz; za skarby świata tam nie wejdę.
OdpowiedzUsuńa to znowu czemu ?
Usuń;-) lęk wysokości. Nie odczuwam go w górach ale na tym diabelstwie tak.
OdpowiedzUsuń