Po wędrowaliśmy ulicami Paryża, także do pobliskiego Trewiru. A nawet kilkukrotnie do Vianden. Zostawiając po macoszmu Luksemburg. Tak to jest. Cudze chwalimy, swego nie znamy. Czas spędzić deszczowy listopad na ulicach mojego miasta. Od 10 lat mojego miasta, w które wrosłam, pokochałam i w którym czuję się u siebie. Stało się tak moje, że przestałam patrzeć na nie jak turystka. Nie włóczę się już w weekendy po mieście. Nie włóczę się już z aparatem fotograficznym w ręku. Nie piszę ( pisałam ! ) postów o Luksemburgu. Czas to zmienić ! Pookrywać na nowo zakątki stolicy zwanej Gibraltarem Północy
Te zdjęcia pochodzą z naszego pierwszego spaceru po mieście. Lipiec 2001 rok, zimno, 11 stopni. Narodowo, bo właśnie skończyły się obchody święta narodowego- stąd flagi przy pomniku Wielkiej Księżnej Karoliny z domu Nassau. Księżnej, która po II wojnie światowej ocaliła odrębność narodową luksemburczyków i w istotny sposób przyczyniła się do dzisiejszego dobrobytu w kraju. Postać bardzo ceniona.
Na koniu Wilhelm II Król Holandii i Wielki Książę Luksemburga. Z czasów Unii Personalnej. Dzięki której te malutkie państewko odpierało zakusy terytorialne i Niemiec i Francuzów.
Katedra Norte Dame ( najświętszej Marii Panny ) najważniejszy kościół w mieście - tu odbywają się śluby , chrzciny i komunie członków książęcej rodziny
Tu pomnik Wilhelma II od pupy strony, ale z widokiem na Pałac Książęcy w tle
Nie wiem, może to tylko wrażenie; ale miejsce sprawia wraaenie cichego i spokojnego.
OdpowiedzUsuńZ małą poprawką-11 stopni to całkiem ciepło.
w środku lipca ?
Usuńdwa dni wcześniej były 30 st upały....
w weekendy bywa aż tak cicho .....
ale ogólnie cały kraj należy do cichego i spokojnego zakątka na ziemi
i co potwierdzają statystyki przestępczości
to najbezpieczniejsza stolica na świecie i kraj z najniższą przestępczością
i jak nie wierzyć że rozboje biorą się z biedy ?