Orval

Powroty z wakacji kiedy lato jeszcze trwa ...to czas lokalnych włóczęg. Kiedy pomyślę, ile włóczyliśmy się po okolicach zaraz po przeprowadzce do Luksemburga to teraz prawie nie jeździmy po okolicy. Orval długo czekało na ową wizytę.A opacctwo to ma bardzo ciekawą i wielowiekową histori, znane jest także z warzenia wspaniałego piwa trapistów Orval, oraz wyrobu żółtego sera o bardzo specyficznym smaku. Pierwsi mnisi przybyli do Orval w 1070 roku, z południa Włoch. Kiedy hrabia Arnould de Chiny przyznał im ziemię, od razu rozpoczęli budowę kościoła oraz budynków klasztornych. Po czterdziestu latach mnisi, z niewiadomych przyczyn, opuścili Orval. Rozpoczęte przez nich prace budowlane kontynuowała społeczność kanoników, którzy w 1124 roku ukończyli budowę kościoła, poświęconego następnie przez biskupa Verdun. W 1132 roku opactwo przeszło na własność zakonu cystersów. Na przestrzeni wieków Orval doświadczyło wielu klęsk. Wielki pożar z 1252 roku spowodował zniszczenia, które ciążyły nad społecznością przez prawie sto lat. W 1637 roku, u szczytu wojny trzydziestoletniej, wojsko całkowicie splądrowało klasztor i budynki zakonne. W czasie Rewolucji Francuskiej opactwo zostało doszczętnie zniszczone. Jego odbudowa z ruin rozpoczęła się w roku 1926. Plany nowego opactwa stworzył architekt Henry Vaes. Powstało ono na tych samych fundamentach co klasztor z XVIII wieku. 8 września 1948 roku uroczysta konsekracja nowego kościoła zakończyła odbudowę opactwa. ​ Współcześnie Orval jest największą atrakcją regionu. Opactwo, w którym mieszka kilkunastu zakonników, poza wspaniałymi walorami turystycznymi słynie również z warzonego od lat piwa i specyficznego żółtego sera. Do zwiedzania udostępniona jest jedyna zabytkowa część opactwa, czyli ruiny. Nowy klasztor jest miejscem, w którym żyją i modlą się zakonnicy. Mogą tu również przebywać przez tydzień ludzie, którzy pragną spędzić czas na modlitwie i doświadczyć życia w zakonie.

Komentarze

  1. Fajne miejsce,zwlaszcza cześć ruinowa.pomysl z pobytem dla wyciszenia,,,,hmmm niezły ale te codzienne modlitwy....aczkolwiek sam kiedyś chciałem zostać zakonnikiem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta nowsza to część klasztorna, cóż ...ja jestem ateistką, ale nie wojującą. ale antyklerykałem do potęgi n-tej, kościół jako organizacje wpisałabym na listę organizacji przestępczych

      Usuń
  2. Przestępczych? Hmmm nawet cosa nostra miała swój honor i godność...
    Ja stawiam zaś gigantycną krechę między wiarę w Boga i życie poza tm światem a tym co kościól robi "niby" w imię Najwyższego......

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz