Stolica Gruzji - to tu zaczęliśmy naszą gruińską przygodę. Niegdyś Perła Kaukazu, do dziś wielokulturowe miasto, gdzie przeszłość miesza się z nowoczesnością. Bardzo niejednoznaczne w odbiorze, przykuwa uwagę fururystycznymi elementami architektonicznymi, pozostałościami po pościgu za Europą Sakaszwilego, a jednak w cieniu prawosławnych Katedr i Starożytnej twierdzy Narikala. Ta niejednoznaczność to kwintesencja Gruzji - geograficznie położona w Azji, kulturowo ciąży do Europy. Bardzo pro-unijna - na wszystkich urzędach państwowych obok flag Gruzji, zawsze powiewają flagi Unii Europejskiej ,w której Gruzja nie jest i ....raczej długo nie będzie.
Wyjątkowa i Unikatowa -język gruziński nie należy do żadnej rodziny lingwistycznej, ma własny alfabet i oryginalną jego pisowanię - używany tylko w Gruzji, chrześcijańska - wyznania prawosławnego, ale niezależna od Cerkwi Moskiewskiej- Gruziński Kościół Prawosłąwny z włąsnym obrządkiem i świętymi. M.in Św Nino , która bedzie nam towarzyszyć w podróży .
Kraj bezpieczny, gdzie nie ma korupcji ( dzięki Sakaszwilemu ), ale jest spore marnotrwastwo i który bylejakość dporowadził do perfekcji.
Kraj, w którym upływ czasu staje się alternatywny i 15 minut może trwać i 2 godziny. Aż uknuliśmy termin Georgian Maybe Time ....
a odległości między miastami podaje się nie w kilometrach, a w czasie dojazdu. też w georgian mayby time ;) i 30 km można jechać ze wzglendu na stan dróg - 1,5 h albo i 8 h jeżeli ...krowy nie zejdą z mostu, jeżeli nie urwie się droga czy też ciężarówka nie zablokuje wąskiego przejazdu....może dojedziesz....
w naszej marszrucie kilkukrotnie musieliśmy zmienić trasę ;)
ale jednak to kraj pasjonujący, pełen kontrastów - jednego dnia możesz się kąpać w Morzu Czarnym, by drugiego dnia wspiąć się na 5ciotysięcznik i zjechać na nartach. Odpoczywać na upalnym stepie po horyzont albo wybrać się w Wysoki Kaukaz , by znurzonym w rześkiej zieleni patrzeć na ośnieżone szczyty Kazbegu, Elbrusa czy Szchary.
A w Samym Tibilisi - spacer zaczęśliśmy od Cerkwi i pomnika Wachtanga Gorgalsalego, legendarnego założyciela miasta górującego na jednym ze wzgórz Tibilisi, spogladać na Niski Zamek, zwany też Twierdzą Zemsty - Narikala poprzeciwnej stronie rzeki Mtkwari ( Kura )
Dalej dzielnicą łaźni siarkowych Abatumani z przepiękną fasadą łaźni Orbiliani ( perskiej ) powądrować wśród skał do ukrytego wodospadu by wspiąć się na mury Narikali i spojrzeć na miasto u stóp z jego mostami - też Mostem Wolności, kąśliwie zwanym Podpaską i stanowo-szklanymi tubami , czegoś co miałobyć Galerią Narodową, ale po skończeńiu nigdy nie zostało otwrte, bo zbudował je Skaszwili ( a wszystko co powstało dzięki niemu jest przeklęte i w większości niszczeje - ot marnotrwastwo doskonałe ) i grzybni ;) Urzędu Miasta.
Wszliśmy do pierwszej z licznych gruzińskich Cerkwi Kaszueti - w stosownych strojach - zasłaniając włosy i nogi u mężczyzn.
By spoglądać na inną Cerkiew - Sioni ze złotą kopułą . W niej przechowuje się rekilwie św Nino, która w V wieku ochrzciła Gruzje .
Ach i jeszcze na Wzgórzu minęliśmy Matkę Gruzję - stalowy monument górujący nad miastem, Matkę, ktora w jednej ręce dzierży, kielich z winem by witać serdecznie gości i mieczem w drugiej , by gdyby ktoś tej gościnności nadużył bronić kraju.
tak, przeszliśmy się też nowoczesnym Bulwarem Dawida Budowniczego, zwdłuż Parlamentu, Teatru i galerii rzeźb, by dotrzeć do Placu Wolności ze złotym św Jerzym, królem Gruzji i położonym po przeciwnej Stronie Swerem Europejskim .....
kanion i wodospad rządzi; kot też zdjęcia nocne też, Ale największy szok to to co piszesz o czasie...dla ludzi którzy cały czas kontrolują zegarki...Sorry, twierdze też fajne. Ja ze swojej strony dodam nniezłe wino gruzińskie.
OdpowiedzUsuńna temat wina mam swoje zdanie ;)
Usuńkto kontroluje zegarki ? Gruzini ? nigdy w życiu ;)