Podróżniczo był to bardzo dobry rok. Zrealizowałam kilka moich podróży marzeń :) i Rzym i Gruzja i Sycylia , tam kiedyś ścieżki musiały mnie zaprowadzić ;) i zaprowadziły. W tym toku było wszystko co kocham i góry - Alpy, Beskidy, Kaukaz i Wogezy - i morza - Adriatyckie,Jońskie,Północne i piękne miasta i stolice i wielkie muzea. I spotkania z historią i tętniące życiem studencka miasteczka. A nawet poza Europą.
Kocham to moje życie i te włóczęgi, bo świat jest taki piękny ....Życia mi nie starczy, by dotrzeć wszędzie tam gdzie mi się marzy.....
A zaczęliśmy podróże tradycyjnie wręcz - narciarskim wyjazdem do Austrii. Schladming po raz 4. Po 3 latach przerwy ;)
A zanim pojechaliśmy na wiosenne ferie wyskoczyliśmy na weekend do Belgii. Do Gandawy.
By w kwietniu opuścić zasypany śniegiem Luksemburg, przejechać zimowe Alpy i przez przedwiośnie nad jeziorem Como dotrzeć do słonecznego Rzymu. Włochy po raz pierwszy :)
A zanim skończył się kwiecień zaliczyliśmy jeszcze bieg w Szwajcarii. Bazylea.
Luksemburski system szkolny oferuje nam jeszcze na przełomie maja i czerwca tydzień ferii. Od kilku lat w tym okresie jeżdżę w Polskie góry z jedną z moich córek. Dla pogłebiania relacji i poznania kraju pochodzenia. W tym roku różnych wzglendów - zdrowotnych, ale też wojennych ( brak kwater) wybraliśmy się bardziej lokalnie w Wogezy. I odkryłam te górki i zachwyciłam się, tak bardzo, że raz jeszcze wróciliśmy w lipcu.
A jakby przy okazji zwiedziliśmy malownicze Alzackie miasteczka.
A kiedy ja byłam we Francji . drugie 50% naszej rodzinki pedałowało w Holandii
W lipcu zdobyliśmy Grand Ballon , najwyższy szczyt Wogezów biegowo.
podczas gdy w Szwecji nasze Skautki były w Szwecji. Tak, doczekaliśmy czasów, że klub włóczykija wędruje odmiennymi ścieszkami. Przed Covidem też już były na obozie. W Walii i do dziś dnia mówią nam, musimy tem wrócić , tam było tak pięknie ;) choć dużo zdjęc nam nie przywiozły.
Ale Wakacje na jednym wyjeździ się nie kończą ;) dziewczyny pojechały do dziadków pod Biłgoraj, zahaczając o Warszawę
a my wybraliśmy się w pierwszą od wielu, wielu lat podróż, prawdziwą podróż bez dziewczyn . Nasz prezent dla samych siebie z okazji 15 rocznicy ślubu. Dwa tygodnie włóczęgi po Gruzji. I aż nie wiem co jest najbardziej reprezentatywne dla tego kraku - Wysoki Kaukaz ? którego mam niedosyt ? czy Monastryry ? a może niezapomniane chwile na stepie pod granicą z Azerbejdżanem ?
a nim zaczął się rok szkolny pojechaliśmy na kilka dni na Cote d'Opale - przepiękne plaże Kanały La Manche nie zawiodły. Złapaliśmy jeszcze trochę Słońca i morskiej bryzy.
Słońca chcieliśmy poszukać na początku listopada, znaleźliśmy prawdziwe lato na Sycylii. Było tak pięknie jak tylko można sobie wyobrazić, jakby przy okazji spełniając jedno z moich marzeń- zmierzyć się z wulkanem. Wejście na Etnę jest jednym z największych doświadczeń w życiu.
i nim skończył się rok stanęłam na wysokości ponad 3000 m po raz drugi - tym razem zupełnie w innych okolicznościach przyrody ;) Kitzsteinhorn 3029 npm :)
i z tylu zjechana nartach....wielokrotnie
Turystycznie-imponująco; widokowo też.
OdpowiedzUsuńDla mnie pod tym względem były dwa zaskoczenia-zasadniczo pożegnanie z Karpaczem i Świebodzicami na kilka lat i odkrycie wzgardzanego Kazimierza. Tym dziwniejsze, że po kilku imtensywnie tam spędzonych dniach dowiedziałem się, że...jeszcze połowy nie odkryłem. Jako mały bonus-potworne problemy zdrowotne i stopniowa przeprowadzka.
tez mieliśmy pod górkę w tym roku, ale zamykając rok otwieramy nowy rozdział
UsuńNom, zdrowotnie, zawodowo, blogowo..kilka razy była jazda po bandzie.
OdpowiedzUsuńto się nazywa życie......
Usuń