J7 = jour 7 = ostatni trekking. Zaczal sie zmudnie. Dlugo dlugo po cichy narzekalam na brak efetku wow i moze trzeba bylo wybrac nnizsze przejscie obok lodowca Biomassy . bo trasa wiodla ostro w gore , zygzakiem, bez krztyny cienia przy 35 st i tak trawers w lewo trawers w prawo - trawers w lewo i trawers w prawo nosem do gory z nadzieje ze juz za przelecza cos z widokow nam skapnie. I tak bylo bo i pod lodowiec zawedrowalismy i mostkiem lolaboga niedam rady - i ten trzask pekajacego lodu slyszelismy i byl fragmzent z lancuchami i ekspozycia ina koniec Bellevue - genialna panorama na Mont Blanc . taka wisienka na torcie i jednoczesnie najpiekniesze zakoncenie wyprawy
Tydzień w raju...I te ostatnie fotki z piuropuszami chmur nad górami...
OdpowiedzUsuńwymagająca kondycyjnie wyprawa. Jedno z marzeń życia.
UsuńAniu A nie myślałaś o wielkim szlaku himalajskim?może fragmencie,ale też podobno kopie
OdpowiedzUsuńpewnego dnia na pewno, ale aktualnie powstrzymuje nas logistyka około dziewczynkowa
Usuń