Pozostajemy jeszcze jeden dzień na Wadi Rum, właściwie robimy to samo co dnia poprzedniego - jeździmy jeepami po marsjańskich piaskach pustynnych, zaglądając to tu to tam. Nasz młody przewodnik Samir widząc nasz entuzjazm i dokłada punkty programu - chcecie trochę iść pod górę ? to wejdziemy na Jabal Umm, stamtąd rozciąga się panorama na skały, wyschnięte koryto rzeki i ...na Saudi Arabię. Potem doczytuję w przewodnikach, że weszliśmy na najwyższy szczyt Jordanii.
A wieczoram uprawialiśmy jeszcze sandboarding czyli zjazd na desce z piaszczystej wydmy. Bo wewnętrzne dziecko w sobie trzeba pielęgnować.
Piękna ta pustynia, zapada głęboko w serce. Podobnie jak gościnność Beduinów.
I robi wrażenie swoim pięknem i surowością. Miejsce jeszcze ni skażone budami z tandetą, muzyką ,hordami ceprów.
OdpowiedzUsuńwidzę ,że też poczułeś te surowe i jeszcze dość dzikie piękno
UsuńBo lubię takie miejca. Miejsca gdzie małpki to zwierzęta a nie flaszki po wódce; gdzie krajobraz jest nieskalany budami z badziewiem, a jedyna dopuszczalna muzyka to muzyk przuyrody a nie z głośników smartfonów.
OdpowiedzUsuń