Porto, Ribeira

U progu listopada najlepiej wybrać się tam, gdzie ciągle świeci słońce :) Porto nadaje się do tego idealnie. Choć jest bardziej jesienne niż nasze ostatnie Wakacje na Wszystkich Świętych, to nadal pozwalało na wersję na krótko w ubiorze. Kolejny tegoroczny come back po latach. Wtedy piłam porto w Porto, teraz piłam porto w porcie w Porto ;) i smakowałam te jesień , te miasto i bliskość oceanu w wersji slow. Niespiesznie, bładząc uliczkami Ribeiry, spacerując nad rzeką Douro .... ach i tak, wino bierze nazwę od miasta , i tak, kraj również bierze nazwę od miasta. Choć miasto to nigdy nie było stolicą kraju, stanowiło ważny port handlowy. Okno na Anglię. Do dziś jest drugim najwięszym miastem Portugalii. Z jednej strony o podobnej, piętrowej zabudowie, z fasadami pokrytymi azulejos nadających oryginalności, z śladami kolonijnej potęgi ....z drugiej ...wyraźnie biedniejszym i bardziej zaniedbanym od stolicy. Tu naprawdę widać portugalską biedę. Porto zwane też jest miastem 6 mostów. Choć tak naprawdę jego wizytówkę jest ten zaprojektowany przez Gustawa Eifla, tak, tego od paryskiej wieży, dwupoziomowy łączący historyczną starówkę Ribeirę z Gaia Nova de Villa czyli nową starówką, nad którą góruje Monastryr wykorzystywany jako przeogromna piwnica dla słynnego trunku - Porto.