Luoyang, Ancien City

Ten punkt naszej wyprawy to nasze największe zaskoczenie. Potrzebowaliśmy bazy noclegowej, by pojechać do Jaskiń i wybraliśmy nie za duże miasto ;) ...okazało się ...7 milionowym ;) ale jeszcze nie to było największym zaskoczeniem. Luoyang to jedno z najstarszych miast Chin, dawna stolica trzynastu dynastii, kolebka chińskiej cywilizacji!!! i jedna z 4 historycznych stolic Chin ( w okresie największego rozwoju Chiny miały 4 stolice - Beijing czyli dziejszy Pekin - stolica na Północy , znane już wam Xi'an stolica na Wschodzie, Luoyang stolica na Zachodzie, oraz Naijing stolica na Południu, w której nie byliśmy ) i to tą , która najdłużej tą stolicą była. Tu, w dolinie Rzeki Luo, przez tysiące lat decydowały się losy imperium. W czasach, gdy Europa dopiero poznawała alfabet, w Luoyangu działały uczelnie, ogrody pełne filozofów, a cesarze budowali pałace większe niż współczesne dzielnice. To miasto jest jak palimpsest – każda epoka zapisała na nim swój ślad. Dynastia Han uczyniła z niego polityczne serce kraju. Dynastia Sui i Tang – kulturalne centrum, z którego promieniowała poezja, filozofia i buddyzm. Stąd wyruszali mnisi, tacy jak Xuanzang, w poszukiwaniu duchowych źródeł na Zachodzie. I jak Xi'an był miastem łączącym Chiny z Zachodem przez Jedwabny Szlak, tak Luoyang było strategiczne w handlu i transporcie wewnętrznym, ale do tego jeszcze wrócimy ;) W Luoyang doświadczyliśmy także chińskiego street foodu ....odtąd street food ma inny wymiar ;)

Komentarze

  1. Chińskie żarcie nie wiem czy by mi podeszło, ale cała reszta już tak!
    Te przestrzenie, kolory, architektura...Pięknie tam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez połowę wyjazdu byłam przekonana że lubię chińska kuchnie , ale tylko te sprofanaowana przez Europejczyków ;)
      Ale potem zaczęliśmy jadać w „drogich „ restauracjach - i tu smaki powalały .
      Lokalne resto to 7 euro za naszą 4 / te drogie to około 60 euro . Tam robiło to różnicę . PO przejściu ulicy ze street foodem - weszłam do spożywczaka i kupiłam jogurt - bo nic nie przeszłoby mi przez gardło .
      Widok jeszcze ok . Ale zapachy ….. zwłaszcza tego owocu …. Tak …. To było doświadczenie

      Usuń
  2. Street food nie do spróbowania, natomiast zdjęcia nocne-cudo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak , przejście ulica z budami z jedzieniem było dla mnie wyzwaniem ze względu na zapachy .

      Usuń
  3. A co oni takiego jedzą?z ciekawości bo z fast fudow to tylko lody i kawę mrożona uznajemy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widać ? Grilowane skorpiony , świerszcze , pisklaki , ślimaki i wszystko co się rusza ;)
      Jako fast food .
      Mięso też było ;)

      Usuń
  4. a skorpion to nie mięsko? pisklak nie mięsko? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie zapachy to skorpiona czy świerszczyka mogłabym spróbować . Pisklaka nie , nie lubię jak jedzenie przede mną ucieka …. Były na żywo nadziewane na patyk i wkładane do gorącego oleju …. Podziękowałam

      Usuń

Prześlij komentarz