Wjeżdżając w okolice góry Song, w powietrzu czuć spokój przeszłości. I nagle, pośród gajów bambusowych i wąskich dróg, wyłania się Klasztor Shaolin – miejsce, które dla milionów ludzi na całym świecie jest synonimem kung-fu i mistycyzmu. Ja ofiara fascynacji Brucem Lee i Kung Fu mojego brata, nie mogłam ominąć tego miejsca ;) Dziś to miejsce z jednej strony pozostaje czynną, buddyjską światynią w jej lamańskiej odmianie, z matrami , kadzidłami i mandalami, z drugiej są tu ogromne szkoły sztuk walki ....więc łatwo sobie wyobrazić filmowe sceny. W mojej pamięci były ćwiczenia w Lesie Pagód ....
Mimo komercjalizacji tego miejsca buddyjska ceremonia robi wrażenie
Miejsce dla mnie wręcz mistyczne.i nie chodzi tylko o kwestię sprawności-chociaż ta jest niesamowoita, to pefekcji i rozwoju duchowe, pracy nad umyslem ktory daje takie efekty.ludzi do których czuję niesamowite uznanie i podziw, a mnichowie z tego klasztoru za sprawą swojego opanowania umiejętności fiycznych i psychicznych są dla mnie czymś niesamowitym, w pełni zasługujący na tak nadużywane słowa "czcigodny" i "godny szacunku"
OdpowiedzUsuńKiedy palono książki , to mnisi z Klasztoru Shaolin , uratowali dziedzictwo przed szaleństwem cenzury i dyktatury Rewolucji Kulturalnej . Za to należy im się szacunek .
UsuńI za filozofię sztuk walki,za pracę nad umysłem i za kung fu jako sztukę walki
OdpowiedzUsuń